niedziela, 10 października 2010

Rzep

A. dementuje pogłoski, że auto które Jeszczeniemąż w ostatnim czasie zakupił jest efektem kryzysu wieku średniego ;) A. poparła ten zakup dwiema rękoma. Wyjazd do Warszawy po Rzepa (bo tak ochrzciliśmy to auto) był wielką przygodą. Pobudka o 4 rano, 6 godzin w pociągu, negocjacje ceny, dokładne oględziny i Rzep stał się naszą własnością. Z każdym dniem utwierdzamy się, że zakup był słuszny.

1 komentarz:

romashka pisze...

Aaaa! Zaraz padnę! Toż to Jeep Cheerokie, przecież my mamy takiego samego, tylko beżowego (sorry: olive green, Luby zawsze mnie poprawia) i z grillem (takim orurowaniem z przodu). No i my mamy nietypowy silnik, 2,5 l niskoobrotowy, a Was to pewnie 4,0?

Mówię Ci, to jest rewelacjne auto, jedno z najlepszych do prowadzenia (pokochasz hamerykańskie wspomaganie kierownicy! :D) I jak nim się można pobawić w terenie... mrrr... Poezja! Jak mi przypomniesz, to pokażę Ci foty, jak utopiłam takiego Rzepa w błocie na poligonie i jak Luby jeździł nim po torowisku tramwajowym, i jeszcze buszownanie w śniegu i po jeziorze po lodzie :D
Ale się rozpisałam, co? :D
A my mówimy na naszego "Kwadrat" :D