Kanary mają to do siebie, że nie ma tam koniecznie co zwiedzać, więc Autorka była niezmiernie zadowolona, że Jeszczeniemąż nie ciągał jej na wielogodzinne wycieczki. Mogła całymi dniami leżeć, opalać sie, kąpać się, czytać, jeść i pić....błogi stan :) Odpoczęła.
Do strat tej wyprawy trzeba zaliczyć odklejony jeden zamek w aparacie na zęby oraz zbity filt UV z obiektywu na nikonie.
Niemiłą przygodą było też 9-godzinne oczekiwanie na walizki po przylocie do Las Palmas ze względu na strajk "rozładowywaczy".
Czyżby był to nasz ostatni urlop we dwójkę?
1 komentarz:
"Ostatni raz we dwoje" - tak często to powtarzałam, że zabrakło nam świąt w ciągu roku.
Prześlij komentarz