niedziela, 17 kwietnia 2011

tydzień na bezrybnej wyspie

Bornholm -  mekka dla wędkarzy, która miała obdarować Jeszczeniemęża wielkimi trociami z morza. Miał jednak biedak pecha i pomimo ponad 40-stu godzin w wodzie nie zlowił ani jednej! Jego kompan uratował honor wędkarzy i 3 razy sprawił, że mieliśmy smaczną troć na kolację.
Ja oderwałam się podczas tego urlopu całkowiecie od codzienności. Nie miałam tam dostępu do internetu, nie oglądaliśmy telewizji a z telefonu korzystałam sporadycznie. I wiecie co? Okazało się, że można ;) Wystarczała książka, towarzystwo Anety, jej likierków, ciast i 30 lat z ksiąg metrykalnych pewnej wsi do przeanalizowania.

O Duńczykach mogę powiedzieć po tygodniu obserwacji dwie rzeczy:
1. Są zadziwiająco uczciwi. Z niedowierzaniem zostawiałam pod sklepem rower bez zapięcia i z rzeczami w koszu. Nie znają słowa kradzież.
2. Ich wózki dziecięce są gigantyczne i długie jak pociąg towarowy. Zdawało mi się, że kobiety wożą w nich  nawet kilkuletnie dzieci.

Starania? Owulacja? Gdzieś umknęły prawie niezauważalnie.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

piękne zdjęcia!! nie było zimno?

onna pisze...

w Belgii i Holandii też widziałam takie wózki - jednocześnie można wieźć niemowlaka i 2-3latka. a na jakiej www szukać tam domku do wynajęcia? macie coś sprawdzonego?

Anonimowy pisze...

tak te wózki były faktycznie dziwne. Co do J. obije sobie następnym razem :)

romashka pisze...

I very good, że owulacja umknęła :) Nam Agatkę udało się zrobić po ponad 1,5 rocznych staraniach, po pijaku na Mazurach :D Owulacja? Jaka owulacja, ja miałam potwierdzone na monitoringu, że owu nie było :D
No więc generalnie ja zwalniam miejsce, szykuj się dziewczyno, bo równowaga musi być na świecie :)

Aga pisze...

zdobycze technologii to smycz, która na codzień trzyma nas krótko, a takie wypady pomagają odpocząć także i od nich, to jak najbardziej wskazane:)

Natalia pisze...

Najważniejsze, że odpoczęliście;) i teraz z przewietrzoną głową - do dzieła!:)