piątek, 15 lipca 2011

Droga na Ostrołęke


Przed szpitalem odbyłam z moim Jeszczeniemężem kilkudniową wycieczkę genealogiczną w rodzinne strony mojej prababci Zosi, która zmarła w marcu tego roku.  Zobaczyłam miejsca, które Ona zawsze tak miło wspominała. Ta wyprawa to było moje wielkie marzenie i cieszę się, że zdążyłam ją zrealizować jeszcze "przed dzieckiem".
Zatrzymaliśmy się w gospodarstwie agroturystycznym o śmiesznej nazwie "Agrobobry" i mieszkaliśmy w starym wiatraku - urocze miejsce. Jacek zabrał ze sobą swój rower i mimo deszczowej pogody nabijał sobie kilometry na liczniku a ja całymi dniami krążyłam od wsi do wsi, zwiedzałam cmentarze, odwiedzałam starszych mieszkańców wiosek, kuzynów i wujów,  nawet tych których nigdy na oczy wcześniej nie widziałam. Zebrałam bardzo dużo materiału również z USC, który wciąż jest przeze mnie opracowywany.

Miło wspominam np. wizytę u siostry mojego pradziadka. Kobitka koło 90-tki bardzo się ucieszyła że ją ktoś odwiedził z "rodziny z Zachodu". Dużo opowiadała, pokazywała mi stare zdjęcia. Na odchodne dostałam od niej czekoladę. Od pradziadka też za każdym razem gdy się widzieliśmy dostawałam słodkości :)

Po drodze do Wuja Mietka złapałam gumę. Wuj wszystkim się zajął a w wulkanizacji był zły, że sama chciałam zapłacić za  klejenie opony! Oddał mi też plik starych zdjęć rodzinnych. Chyba stwierdził, że ja z nich zrobię lepszy pożytek.
 U Ciotki Doroty zajadałam się twarożkiem z mleka prosto od krowy. U kuzyna Marcina dowiedziałam się, że zostanie on po raz drugi tatą - jego żona jest w 10 tygodniu ciąży. Będzie kolejny członek rodziny w naszym drzewie genealogicznym.

Najważniejszym osiągnięciem tego wyjazdu jednak było dla mnie odnalezienie grobu mojej 3xprababki.
Wyjazd był dla mnie bardzo owocny a myślę że i mojemu Mieszczuchowi -Jackowi się podobało mimo, że czas spędzaliśmy osobno.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

doprawdy - podziwiam twoją determinację genealogiczną... jak się tym zaraziłaś? od czego się zaczęło?
Twoje Dzieciaki będą bezbłędnie znać swoje pochodzenie:)))

Anonimowy pisze...

no to naprawdę ci się udał ten wyjazd. Ja też cię podziwiam za to drążenie i drążenia tematu. To musi być niezwykle przyjemne odnaleźć rodzinkę, poznać, zobaczyć co u nich się dzieje.

mała zuchwała czarownica pisze...

pomysł na spędzenie czasu - rewelacja. ja kilka lat temu zrobiłam drzewo genealogiczne online (ale niedostępne dla nigogo oprócz członków rodziny), Samo się rozrasta, co rusz ktoś tam coś dodaje :)
Świetna sprawa, teraz jest gigantyczne :)

iness650 pisze...

Ola sama nie wiem kiedy to się zaczęło, zawsze lubiłam historie Polski a połączenie jej z dziejami własnego rodu jest dla mnie niesamowicie interesujące. No i uważam, że przodkom należy się wielki szacunek a jak go niby okazać gdy nie wie się o nich nic?

Zuchwała moje drzewo też jest dostępne online tylko dla rodzinki ale nie pozwalam im wprowadzać zmian i dopisywać innych osób. Muszę mieć nad tym kontrole. Moje drzewo ma 1400 osób w tym większość to osoby już nie żyjące.