wtorek, 3 maja 2011

Jeszczeniemąż na gigancie


Od Świąt staram się spędzać każdą wolną chwilę z Jeszczeniemężem, który jest nadal pacjentem na oddziale nefrologicznym. Jego wyniki powoli się poprawiają, nerki zaczęły już działać jak powinny co nas bardzo cieszy. W ciągu dnia aby oszczędzić mu szpitalnej nudy i tego wszędobylskiego zapachu choroby porywam go i jedziemy sobie np. na spacer czy nawet do domu. To wszystko oczywiście przy cichym przyzwoleniu pielęgniarek.

Lada dzień już go wypuszczą i wszystko wróci do normy...no może poza tym, że więź miedzy nami będzie dużo silniejsza. Bez wątpienia to doświadczenie zbliżyło nas do siebie i upewniło o wzajemnej miłości.

Tak wiele ostatnio się zdarzyło. Nie miałam w głowie planowania kolejnego IUI bo przecież były ważniejsze sprawy przez co zapomniałam całkiem, że powinnam jakieś CLO łykać na początku cyklu. Będzie więc IUI bez stymulacji - na cyklu naturalnym.

5 komentarzy:

onna pisze...

fajnie, że już lepiej :)

Anonimowy pisze...

cieszę się że już lepiej :) tak koniecznie spacery, dobrze robią, a nie mówiłam ci jeszc ze o mojej teorii?? A. stwierdził, że nie bedzie jadł więcej tych tabletek bo potem wyląduje w spzitalu jak J., a ja przeglądając zdjecia z Bornholmu stwierdziłam, że wszystko jasne....po pachy w zimnej wodzie...

Licze że IUI tym razem u Was będzie szczęśliwe!

iness650 pisze...

Aneta Nie martw się o Swojego Ślubnego, to co mojemu się przydarzyło to ani od tabletek, ani od zimnej wody na Borholmie. Wyjaśnimy osobiście.

Aga pisze...

cieszę się, że jest lepiej, pozdrawiam:)

Anonimowy pisze...

uf,jak to dobrze, że już wszystko zmierza ku dobremu! trzymajcie się i napisz kiedy "zalewasz foremki";)