niedziela, 29 maja 2011
Pisklaki, szczeniaki i kociak
Odwiedziłam brata, przyszłą bratową (mam taką nadzieję) i ojca w Gryfinie. Aga, która po zamążpójściu za mojego braciszka będzie nosić takie samo imię i nazwisko jak ja (!) jest typową psiarą i kociarą a co za tym idzie w koło domu kręcą się różne jej zwierzaki. Dodatkowo ojciec jako rolnik też coś tam hoduję (obecnie kozę). Lubię tą atmosferę i obejście pełne zwierza. Tu królik kica, tam koza beczy, w garażu kwękają małe szczeniaczki (aż 9!), o nogę ociera się ich nowy nabytek - mały kotek perski a na kolana chce wskoczyć pies York - Ajka. U nas w domu tego właśnie mi brak. Jest pusty gdy wracam z pracy.
Puste jest też gniazdo naszych boćków :( Wszystkie pisklaki padły, bo z braku pożywienia najadły się kafli, cegieł i śmieci, które naznosili im rodzice. Przyszłość gniazda jest teraz niepewna. Rozważa się przeniesienie go gdzieś bliżej niezaśmieconych łowisk. Antek i Tosia jacyś pechowi są :(
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarzy:
Biedne bociusie - tych mi najbardziej w Grecji brakuje :(
nie no, kurwa, a tak kibicowałam tym boćkom :/
bierz jednego psiaka, SERIO!!!:)
Zuchwała z psem nie miałby kto wychodzić bo nas całe dnie nie ma w domu. Wyjściem byłby kot ale J. jest uczulony :(
no to fakt, nie da się. U nas M. tez jest uczulony na koty, dlatego zaryzykowaliśmy z psem.
ja tam lubię taki zwierzyniec, choć mój A. jest też przeciw, chetnie bym jeszcze jednego psiaka zaadoptowała :)
CO do bośków..widziałam :(
Prześlij komentarz