Już po fakcie. Jestem po piątej inseminacji. Nie pisałam nic bo moja wiara, że tym razem może się udać, jest prawie zerowa. Monitoringi wykonywałam w Medycynie Rodzinnej bo dr Wojtek przebywa na urlopie. Trafiłam na lekarza, który bez skrępowania użył przy mnie słowa "cipka". Był na tyle wyluzowany, że postanowiłam nigdy więcej się już z nim nie zobaczyć.
Trzydniowy pobyt w szpitalu ja zwykle zaowocował nowymi znajomościami. Poznałam kolejną "partię" dziewczyn. Wszystkie podchodziłyśmy do IUI. Ja jako weteranka, po raz piąty. Tylko jedna z nas (co jest maksymalnie dołujące) zna kogoś komu udało się zajść w ciąże przez IUI....tylko jeden przypadek!
Dr Brelik (ulubieniec wielu) przynosi cewnik z wypranym już nasieniem dla mnie, a tam zamiast mojego imienia widnieje napis "Aneta".
-Jaka ze mnie Aneta skoro od zawsze nazywam się Agnieszka? Czyja to do cholery sperma?
Zawahałam się. Jak to możliwe, że można się pomylić przy tak ważnych rzeczach! Dr poszedł wyjaśnić tą sprawę. Mnie przed oczyma stanął mąż Anety- koleżanki z pokoju, która w ten sam dzień robiła IUI. Nawet przemknęło mi przez myśl, że mogę urodzić jego dziecko. Okazało się jednak, że to zwykła pomyłka laborantki. Moje nazwisko się zgadzało jak również dane reszty dziewczyn podchodzących do IUI w ten dzień wiec pozwoliłam sobie podać to nasienie. A trzeba przyznać, że była to sperma Supermena :) Uznania dla Jeszczeniemęża.
Muszę jeszcze nadmienić, że w noc przed IUI była pełnia i w tym wypatruję powodu tego, że nie pękł mi żaden pęcherzyk mimo, że wszystkie były już bycze (największy w dzień inseminacji miał 27mm). Zresztą nikomu nie pękł w ten dzień nawet jeden pęcherzyk. Coś w tym musi być. A może to ciśnienie?
Na zdjęciu moje trzy pęcherzyki dominujące (jak zwykle w prawym jajniku) w 11 dniu cyklu.
9 komentarzy:
no dobra, to cierpliwie czekamy. Polskie realia: prawa czy lewa nerka, aneta czy agnieszka, wsio rawno :/
Mój hazbend mnie zawsze przywracał do pionu jak mu opowiadałam historie tzw.innych co zaszli czy nie. Aż mi się to w głowę wbiło i przestałam słuchać, się przejmować. Zawsze mówił tak: po co ci to? jaki masz na to wpływ? co z tego dla ciebie wynika? jak ci to pomaga? spożytkuj tą energię na coś wartościowego. sobą się zajmij. - koniec cytatu. ze 2 tysiące powtórzeń i jesteś szczęśliwszym człowiekiem ;)
Brelik zrobił na mnie żałosne wrażenie,ale wiesz że ja tych POLICKICH /poza moim Puchalskim/ nie uważam za fachowców. Z tak dużych i niepękniętych pęchęrzyków to się robią owszem,ale torbiele. Strukturalnie są fatalne,ale normę szpital robi i szmal na etaty i inne dostanie. SORKI Aga za szczerość, ale trochę mnie poznałaś. Temat prokreacji dla nas tak ważny NIE POWINIEN być tematem bagatelizowanym,a przyznasz że w Policach takie odnosimy wrażenie. Zyczę mimo tego aby się udało, pozdrawiam Marysia.
Jak zobaczyłam te fotki to w pierwszej chwili pomyślałam, że Ci się już poszczęściło, niech to będzie dobra wróżba, do pięciu razy sztuka, powodzenia:)
Maryniu, nie siej defetyzmu!!!
Żadna diagnoza lekarska, żaden obrazek nie przewiduje przyszłości w 100%!!!
Diagnoza, to jest to, do czego w jakiś sposób pasujesz, a i tak każdy przypadek jest inny.
Wysiadujcie dziewczyny.
Jagoda, odpoczywaj, dbaj i chuchaj.
starsznie mi się te zdjecia USG podobają :D
coś w nich jest!
Zatem czekam razem z Tobą Jagódka i nie zaciskam, ale robię to co ja ostatnim razem- bedzie co bedzie, olewam!
(czytaj: pomogło).
No ale znasz mnie (może wirtualnie, ale raczej dużo o mnie wiesz)- a mnie się udało po 3 inseminacji. Nei wiem jakimi lekami byłaś stymulowana teraz. Ja do 3 podeszłam na gonadotropinach, rzadko stosowanych do IUI, zazwyczaj do IVF...
pomogło, skutkiem była hiperka i BLIŹNIAKI- ale pomogło!
Ściskam Cie mocno! :*
O, matko, ależ mnie zmroziłaś tą opowieścią o Anecie i Agnieszce... brrr... Wyrzuć głupie myśli z głowy i... czekam na dwie kreski :D Rok temu ja ujrzałam je po raz pierwszy, teraz Twoja kolej :D
A ja będę bronić lekarzy z Polic. Byłam tam kilkakrotnie, zresztą należę do "przyunijnej" poradni ginekologicznej i nie zdarzyło mi się narzekać na dowolnego lekarza.
Nie miałam też zastrzeżeń ani do podejścia do pacjentki, ani fachowości w dowolnym wymiarze. Fakt, że być może zależy na kogo się trafi (bo Brelika np. na oczy nie widziałam).
Co do IUI - znam osobiście i/lub wirtualnie pięć dziewczyn, którym się udało. A może już 6...
Trzymam mocno kciuki :)
Cześć Aguś! Dzięki za zaproszenie. Jak przeglądałam Twojego bloga to miałam wrażenie,że znamy się od wielu lat, a przecież dopiero się poznałyśmy (w Policach, fajnie to ujęłąś "poznałam kolejną partię dziewczyn") właśnie ja się do nich zaliczam. Twoja 5 IUI a moja 3. Chyba tak to już jest,że wspólny "problem" zbliża ludzi i szybciej się dogadują.Wizytę w szpitalu miło wspominam, a to dlatego, że poznałam fajne dziewczyny z którymi można było pogadać. Teraz pozostaje nam czekanie... napewno dam Ci znać co umnie. Trzymam kciuki w powodzeniu naszych starań.
Bym zapomniała zapraszam na mojego bloga
http://filc-owanie.blogspot.com
onna Już jest zeeeen.
agulla Czekam na wieści.
Prześlij komentarz