Majowej inseminacji nie będzie. Na monitoringu okazało się, że nie mam ani jednego dominującego pęcherzyka, za to jajniki usiane są wieloma drobnymi co wskazywać może na PCO (policystyczne jajniki). Dr Wojtek zalecił diagnostykę w tym kierunku. Jakby tego wszystkiego było jeszcze mało! Facet ze słabą morfologią nasienia i na dokładkę babka z policystycznymi jajnikami - wyśmienicie dobrana para! Frustruje mnie to okropnie.
No ale jest też szansa, że ten dziwaczny cykl jest spowodowany jedynie stresem jaki przeżywałam ostatnio. Możliwe po prostu, że mojemu organizmowi wszystko się pokiełbasiło i zapomniał, że ma "zrobić" mi owulację.
A może to i dobrze bo nie uśmiechał mi się trzydniowy pobyt w szpitalu skoro dopiero co bywałam w nim częstym gościem.
Starania w liczbach:
Leczenie od: grudzień 2010
Ilość wykonanych IUI : 3 szt.
Ilość pobytów w szpitalu: 1 szt.
Ilość połkniętych CLO: 7 tab.
Ilość zapłodnień: 1 szt.
Ilość ciąż prawidłowych: 0 szt.
Cierpliwości: limit wyczerpany w 70%
14 komentarzy:
ahoj, jestem pewna, że to stresior. jajniki Ci odmówiły współpracy, bo organizm dostał taką dawkę kortyzolu i innych szitów, że uznał, że ciąża się nie opłaca w takich warunkach.
jak tam JeszczenieMonsz?
ja też jestem tego zdania, do tej pory nawet IUI mialaś na naturlanych cyklach, takie byly ladne przy PCO raczej tak nie ma. Uspokój się naciesz J. a potem wrócicie do dzialań :)
Wogóle to jesteś ekspresowa :) ja leczenie zaczęlam jakieś 2 lata temu i dopiero teraz jestem po 3 IUI :)
no to macie taki sam duet ja my- ale się udało.
Kochana, ale Ty napisz czy ktoś Ci robił HSG albo laparoskopię w ogóle przed tymi inseminacjami????
Zuchwała miałam HSG i wyszło ok.
o moj komentarz zajdalo, ostatnio coś się dzieje na tych blogach.
JA uważam,że to stres i tyle, nie denerwuj się, mialaś piękne owulki, podchodzialaś do IUI na cyklach naturalnych, nie rozumiem od razu tej diagnozy...
zaczekaj do następneg cyklu, myślę że będzie już w normie ;)
to my mieliśmy taką samą sytuację na wyjściu, tylko moja gin postawiła na mocne wyluzowanie i w ogóle nie chciała gadać o iui. z PCO jak się dowiedziałam żyje się normalnie, ma się i już, u mnie na nic nie wpływało. to nie to samo co pcos, co odkryłam dopiero nieco później. pozdr.
wszystko możliwie że to przez stres. A diagnostyka w kierunku PCOS...no cóż? Mogą ci zrobić jedynie hormony z krwi i usg dopochwowe , a raczej monitoring...
Ale jesli masz owu i pęcherzyki pękają i miałaś to stwierdzone to w sumie nie wiem jaki sens...
Możesz mieć także coś takiego jak jajniki W TYPIE PCO, ale zupełnie normalne, tyle że wyglądające jak PCO. Poza tym na HSG powinno to wykazać wcześniej...
Koniec końców, ja bym się tym chyba nie przejmowała :)
A od biedy, nawet jeśli masz to PCO to po prostu będą Cie stymulować i już. Nie zaszkodzi (zaczną pewnie delikatnie czymś jak CLO) a zawsze może pomóc.
fak, wysmarowałam komentarz, ale też go zjadło!
ja stawiam na to, że po prostu wyhamowałaś ze stresu.. poza tym nie owulujemy w każdym cyklu.
Jak tam Twój J. się czuje?
Doszliście do siebie już trochę?
Nie wiem co się dzieje z tymi komentarzami! Wciąż znikają!
A J. już wrócił do formy i ma się dobrze.
Stres na pewno, stres :) trzymam kciuki - uda się!
ja też stawiam na to, z to przez stres.. dobrze, że jeszcze ci te 30% cierpliwości zostało to nawet sporo ;) na pewno sie uda, w końcu musi! głowa do góry.
Tez mam policystyczny jajnik ale gin powiedzial, ze to bardzo powszechne i wcale nie musi byc problemem. Czytalam gdzies nawet, ze kobiety z policystycznymi jajnikami bardzo dobrze reagują na stymulację, co świetnie się przydaje do IVF.
A co do IVF i IUI to tez czytalam (duzo ostatnio w tym temacie czytam - gin wspomnial IUI jako kolejny krokw naszym przypadku) ze niektorzy specjalisci w ogole tego nie polecaja (skutecznosc niska – 15% szans na cykl – plus wieksza szansa na ciaze mnogie) i radza od razu probowac IVF. Slyszalyscie cos na ten temat?
A tak w ogole to dzien dobry wszystkim
Przeczytałam wszystko i muszę powiedzieć, że ja doszłam ostatnio do podobnych wniosków. Ciągłe myślenie o dziecku spowodowało u mnie jakiś spadek odporności i to stąd moje choróbsko, które spowolniło nasze plany.
W ostatnim czasie dużo przeszłaś. Więcej i intensywniej niż dotychczas. Tak przynajmniej myślę po lekturze bloga. A (jak mawia moja pani doktor) miesiączka zaczyna się w głowie. W oparciu o Twoje przeżycia i przemyślenia, można pokusić się o stwierdzenie, że owulacja zaczyna się... w sercu.
Trzymam kciuki, wierzę, że sytuacja w końcu się unormuje i wkrótce obie będziemy biegać z brzuszkami.
Pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejne wiadomości o Waszych staraniach :)
Ja już Ci pisałam: nawet jeśli to pco, albo i pcos - to ja jestem żywym przykładem na to, że można mieć jajniki jak winogrona i ZERO własnej owulacji i ZERO reakcji na stymulację, a dziecko i tak się pojawia. Kochana, teki stres ostatnio... ja bym radziła raczej o tych jajnikach nie myśleć, bo się tylko dodatkowo stresujesz :P
Prześlij komentarz