czwartek, 14 czerwca 2012

lans w Międzyzdrojach

Eryk "zobaczył" pierwszy raz morze. Chyba nie był zachwycony bo w większości czasu coś mu nie pasowało i płakał. W restauracji nie dał nam zjeść jak się należy. Najpierw ja zabawiałam naszą Godzillę a J. w pośpiechu pożerał pizze, a potem była zmiana i ja jadłam zimny już makaron, a Jacek zajmował się Wyjcem. Uspokoił się dopiero gdy musieliśmy opuścić już Międzyzdroje i wracać do domu.
Za to nasz Syn lubi jeździć autem. Tym lepiej dla nas, bo właśnie staliśmy się dumnymi posiadaczami naszego pierwszego w życiu volvo.

9 komentarzy:

ineska pisze...

też nie mogę sie już doczekać wyjazdu nad morze..

Hafija pisze...

Zazdroszczę i wypadu i tego lubienia jeżdżenia autem ;)

K8 pisze...

Skoro Volvo to Eryś nie ma innego wyjścia - musi lubić :) Taki mały a już wie co dobre :)

ambiguity pisze...

Wito dopiero niedawno polubił jazdę samochodem, więc możecie uznać, że jesteście szczęściarzami, a płacz w nowym miejscu u takiego maluszka to norma

Emma pisze...

Się młody jodu nawdychał :D zazdroszczę Wam tego wypadu :)

Miłka pisze...

Ależ mi się marzy mieszkanie nad morzem! Albo w takiej odległości, żeby można się było, jak Wy, na wycieczkę machnąć.
Eryk doceni takie wyjazdy, jak tylko będzie miał okazję wymoczyć pupę w słonej wodzie i wytaplać się w błotku :)

Marta pisze...

A może młody nie lubi lansu i dlatego płakał? ach zazdroszczę Wam tej bliskości to morza- chętnie oddałabym za to bliskość do gór.
wózek pięknie się prezentuje :)

eveleo pisze...

Wy też jesteście z tych szczęściarzy, którzy mieszkają nad morzem ? zazdroszczę :) Eryk doceni kiedyś jego uroki, chyba, że wybierze góry :)

iness650 pisze...

@Eveleo My ze Szczecina, nad morze mamy 1,5 godziny drogi ale zdecydowanie wolimy góry.