czwartek, 10 stycznia 2013

Nowy Rok 2013

W Sylwester gościliśmy kilku sąsiadów. Nic wielkiego, każdy przyniósł ze sobą jadło tak abym nie musiała sterczeć tydzień w kuchni. Przywitałam Nowy Rok szampanem, który lekko zaszumiał mi w głowie :)
Eryś nie spał bardzo długo, przymknął oczy na trochę o 00.20 tylko po to aby o 3 w nocy znów zacząć harce. Zdecydowanie lubi przebywać w towarzystwie i skupiać na sobie uwagę wszystkich gości.

Nowy rok rozpoczęliśmy zbiorową, rodzinną chorobą. Zaczął Tata, potem ja a na końcu Młody. Leżeliśmy kilka dni plackiem. Mierzyliśmy sobie gorączki i wspieraliśmy w chorobie. Lekarz stwierdził, że to zwykłe przeziębienie ale ja czułam się przynajmniej jak przeżuta i wypluta. Od kilku ładnych lat nie miałam gorączki i już zapomniałam jak kiepsko wówczas człowiek się czuje. Eryś przez dwa dni był jak nie Eryś - osowiały, nie uśmiechał się i wyzuty z energii, dużo spał wtulony we mnie. Nie rozumiał co się dzieje. 
Rok 2013 nie zaczął się  może z pompą ale to wcale nie zapowiedź, że ma to być gorszy rok niż ubiegły. Teraz gdy odzyskałam siły jestem pełna pozytywnych myśli i niecierpliwie czekam co przyniesie dobrego 2013r. :)

3 komentarze:

ineska pisze...

oby przyniósł wszystko co najlepsze i oby ta 13-stka okazała się szczęśliwa ;)

agata pisze...

ładnie Ci z tym szampanem :)

eveleo pisze...

piękne zdjecie, my z choróbskiem przechodzimy właśnie podobne objawy ;/